niedziela, 6 maja 2012

3.Zdobywać szczyty...

...ale o tym zaraz.

Chciałabym się pochwalić-przejechałam dzisiaj 30 km na rowerze ledwo...Musiałam pojechać do babci cała i wrócić od niej także w jednym kawałku. Zadanie zakończone pomyślnie :D Pogoda może nie była idealna (mały deszcz,duży wiatr),ale ważne,że fizycznie żyję. Zauważyłam też,że sporo dziewczyn dostaje w prezencie rowery. Może ja też jakiś fajny wyczaję dla Emily :). No,to tyle w temacie rowerowym.
Wracając do poprzedniego wpisu:następnego dnia miałam zrobić zdjęcia w nieco innych klimatach,ale pogoda nie pozwoliła,więc zdjęcia nie powstały. Ale kiedy indziej się uda :)
Wstawiam dzisiaj historyjkę z tego samego dnia co poprzednia sesja. enjoy!

Ja: Emily,ja już idę. Jeśli chcesz,możesz nadal zostać na dworzu.




Emily: No dobrze. Idź,nie będę Ci zawracać głowy...



*mwhahah,tylko na to czekałam! nareszcie poszła...co oznacza...*

tylko jak tu wejść...mam pomysł!

Już prawie...prawie...!
no...zdobywam szczyty normalnie :D...ale można wejść wyżej...

wyżej...
i jeszcze wyżej...

tak! woah,jaki widok *__* szkoda,że ta gałąź się rusza .__.



O nie! Mój kapelusz! Dobra,chyba pora już zejść stąd...muszę uwa-

...żać?...

aaaaa,ratunkuuuu ;__;


ugh...To chyba nie był najlepszy pomysł...chociaż...
 ...kapelusz..
...chociaż...mięciutka ta trawa ;3 odpocznę chwilę...
 

''Take me down to the paradise city
Where the grass is green and the girls are pretty''



cześć ;)

3 komentarze:

  1. Dobrze, że miała miękkie lądowanie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie buty podobne - kolorem się różnią tylko :)
    Niezła wspinaczka z tej twojej panienki :) dobrze, że się nie potłukła :)

    OdpowiedzUsuń